Skip to content →

Relacja z pobytu teamu eS w Polsce

resize-of-img_2501.JPGCztery dni temu zakończyła się wizyta teamu eS w Polsce. Przyjechali do nas Rick McCrank, Bobby Worrest, Justin Eldridge i Silas Baxter Neal wraz z swoim team menagerem Steve Chalme a.k.a. Scuba i fotografem SkateboardMag Anthony Acostą. Tak się szczęśliwie złożyło, że przez cały ten wyjazd towarzyszyliśmy im w podróży, dlatego pomyślałem że warto by było napisać coś więcej o tym niecodziennym wydarzeniu…

Całą akcja z team’em eS zaczęła się już w piątek (13.07). Chłopaki przylatywali z różnych stron świata, dlatego kierunkiem nr 1 było lotnisko na Balicach w Krakowie. Rick przyleciał jako pierwszy. Ktoś tam się gdzieś zapodział, samoloty się spóźniały, nie było połączeń itp., dlatego resztę ekipy odebraliśmy z lotniska kilka godzin później. Jak się okazało moje obawy co do statusu “gwiazdy” niektórych prosów z eS’a już tego samego dnia zostały rozwiane…

Po kilkugodzinnej drzemce w hotelu ustawiliśmy się z ekipą pod hotelem i po załatwieniu spraw papierkowych udaliśmy się razem na kolacje. Organizacyjną pałeczkę przejął kolega redakcyjny Maciek a.k.a. człowiek rozrywka. Jak tylko znaleźliśmy sie na płycie Rynku Głównego aparaty fotograficzne poszły w ruch i widać było że amerykanie są pod wrażeniem wszystkiego co ich otacza. W restauracji serwującej staropolskie jadło Justin pokazał próbkę swoich możliwości w kontaktach z płcią przeciwną, dlatego też ma ksywki “Timbo”, ” Timberlake”. Wegetarianin Rick w menu też znalazł coś dla siebie, choć nie było łatwo…Po kolacji rozdzieliliśmy się na 2 ekipy: zamulaczy hotelowych i tych którzy pójdą spać o świcie. Harce minęły pod znakiem grubej bomby i wszystkim się podobały (bo jak mogły by się nie podobać:)), mimo że Maciek pogubił wszystkie dokumenty, karty itd. Pierwszy dzień choć męczący z pewnością można zaliczyć do udanych.

resize-of-m.jpgNastępnego dnia, jak tylko wszyscy się pozbierali (z reguły największe problemy miał z tym Rick McCrank) zgodnie z planem spóźniliśmy się na podpisywanie plakatów i małe demko. Pod sklepem Cool Sport na Zakopiance ustawiło się sporo dzieciaków, głodnych autografów i zdjęć ze swymi ulubieńcami. Wtedy też dołączył do nas Łukasz Winter a.k.a. Winiu, który w rzeczywistości jest odpowiedzialny za to całe eS’owe zamieszanie. Ziomecki z eS’a spisali się na 5, chętnie z każdym pogadali i pstryknęli pamiątkową fotkę. Ze sklepu wszystko przeniosło się na parking Cinema City, gdzie ekipa Techramps ustawiła mini street skatepark. Pół godziny jazdy, partyjki w skejta i ruszamy dalej w podbój krakowskich miejscówek…heh. Nie ma tego zbyt wiele, jednakże zdolności adaptacyjne i deskorolkowa inwencja prosów są nieco większe niż przeciętne i kilka razy pokazali nam miejsca, które mijamy codziennie, nie zdając sobie sprawy do czego mogą służyć… Rick z Silas’em wiedli prym wśród takich akcji, i ich uniwersalność i kreatywność była po prostu miażdżąca…Na dużych niebieskich poręczach obok dworca, znanych już chociażby z wizyty teamu Cliche, dosłownie 2-3 prób brakowało do odjechania nosegrinda (Silas) i bs lipslide (Rick), bo jak zwykle wkroczyła Policja, ze swoją standardową i jakże odkrywczą bajerą “że to nie skejtpark jest…”. Później był skejcik na Placu Centralnym w NH, chill na mini rampce i skateparku.

l.jpg

Późnym popołudniem wyruszyliśmy do Częstochowy, a po drodze zatrzymaliśmy się na Paderewce, na której najbardziej spodobał się chłopakom marmurowy kicker. Tam znów najlepiej bawili się Rick (min. 360flip late bs 180) z Silasem (min. noolie bs. heel). Bobby spał na pomniku bo sie chłopak zmęczył wieczornym melanżem, a Justin też coś nie domagał:). Po krótkiej wizycie w Katowicach ruszyliśmy za naszym przewodnikiem Winiem do celu podróży chłopaków z eS’a – Częstochowy. Wieczorem przy piwku gadaliśmy dosłownie o wszystkim. Gadaliśmy też o deskorolce i na przykład ich zdaniem tacy goście jak Ryan Sheckler czy Greg Lutzka to tacy sportsmeni – olimpijczycy oraz opowiadali jak to jak to kasa i narkotyki uderzają skejcikom do głowy (Jeremy Rogers na przykład nosi klamke, bo go kiedyś okradli z biżuterii…, jak stwierdził Rick za bardzo wziął sobie do serca teksty hiphopowe:)). Natomiast Nyjah nie pojechał z nimi na tour, bo jest za młody i wszędzie musi jechać z tatą, co raczej słabo odpowiada reszcie ekipy. Co do P.J. Ladd’a to szykują się zmiany, o których już niedługo usłyszycie, plotki, ploteczki itp. itd…Siedzieliśmy tak do późna…

Rano wszyscy wstali rześcy i gotowi do zwiedzania częstochowskich miejscówek;). Winiu czekał na nas pod hotelem, i jak już wszyscy pojawili się na dole to ruszyliśmy na podbój topiącej się od żaru z nieba Częstochowy. Najpierw mini hubba, potem sekwencje na murkach i polljamie na terenie wyburzonego supermarketu. Później wszyscy pojechaliśmy do betonowego skateparku, na którym raczej był chillin’, no może poza Bobbym, któremu skatepark przypadł do gustu (feeble i smith grindy z każdej strony na wyższej rurce z podjazdu). Jak się okazało fotograf Anthony Acosta, którego nie widziałem wcześniej na desce, po krótkiej rozgrzewce śmigał już po całym skateparku, prezentując bardzo ładny styl i wysokie loty na quoterkach…Na kolejnej miejscówce – energetyku, prym wiedli Silas i Bobby. Na podwójnie łamanej rurce, która dodatkowo była jakoś dziwnie zespawana. Silas najpierw zapiął 50-50, a później Bobby fs boardslide. Pod energetykiem było śmiesznie, bo żeby pojeździć, musieliśmy wódeczką przekupić ochroniarza, i tutaj piątka dla Wzorowego, który wykazał się nie lada kunsztem dyplomatycznym. Później jakiś wesoły pijaczek obściskiwał każdego z amerykańców i w przypływie radości szarpnął się na browarki dla wszystkich…:)….This is how it works in Poland…

resize-of-a.jpg resize-of-b.jpg

Późnym wieczorem wybraliśmy się na słynny częstochowski pomnik, czyli meritum touru do Polski. Tym razem zajaweczkę na wybijanie się z profilu na metalowe półki monumentu (znane chociażby z przyjazdu Chrisa Haslama) złapali Rick z Silasem. Widać było że mieli trudności z uzyskaniem odpowiedniej prędkości, bo nawierzchnia jest nieco pochylona i po kilku sprintach w takim upale jest dramatycznie. Dlatego też w grę wchodzi tylko kilka prób – oczywiście jak na prosów przystało zostały one wykorzystane. W ogóle pan McCrank to w 100% professional skateboarder, w pełnym tego słowa znaczeniu. Gość miażdży taktyką, precyzją i oczywiście stylówą. Jeździł tylko wtedy gdy widział że to ma “sens”. Jego celem był ten pomnik i gdy podjeżdżaliśmy na jakiś słabszy jego zdaniem spot to spał albo odpoczywał pod drzewkiem, by nie stracić sił, a nie dlatego że nie miał zajawki na jazdę czy wybrzydzał. Wszystko miał zaplanowane od A do Z. Swoim profesjonalizmem i doświadczeniem zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Rick to gość…

resize-of-d.jpg

resize-of-e.jpg

Ostatniego dnia wszystkich obudziły poranne parady, przynajmniej tak myśleli amerykanie…:)heh..w rzeczywistości były to pielgrzymki na Jasną Górę. Po śniadaniu powiedzieliśmy naszym amerykańskim kompanom, że jak się pomacha ręką pielgrzymom to oni wszyscy zaczną machać do ciebie. Ziomecki szybko podchwyciły temat i dłuższą chwilę pozdrawiali pielgrzymów, a później dołączyli do jakiejś grupy i próbowali razem z nimi śpiewać…:). Później poszliśmy kupić wykrywacz metalu, bo po “przyjacielskiej sprzeczce” Silasa z Anthonym ten pierwszy zgubił już pierwszej nocy coś w rodzaju obrączki, tyle że noszonej na łańcuszku, ale niestety nie udało się nam jej znaleźć. Po wylogowaniu się z hotelu znów udaliśmy się na pomnik, żeby ekipa mogła nakręcić triki i zrobić zdjęcia w świetle dziennym. Przyjechał też ziomuś na skuterku, i udało się nam go przekonać, żeby rozpędził Ricka tak aby mógł spokojnie przeskoczyć gap po przeciwległej stronie pomnika. Nie wiem czy kiedykolwiek ktoś wyskoczył tam tak wysoko. Jedna, dwie próby i…gleba na skuterku. Wszyscy się wystraszyli, ale na szczęście gościowi nic się nie stało (piąteczka dla Ciebie Byku!). Skuter i kierowca nieco się poobijali i wyglądało na to że nici z dalszej jazdy. Tym razem Scuba i Antony pokazali jak to się robi w USA i wręczając 100$ młodemu kaskaderowi, bez najmniejszego problemu przekonali go by spróbować jeszcze kilka razy. Rick oczywiście nie marnuje takich okazji i ogromnym, mega stylowym stealfishem za pierwszym bądź drugim razem przeleciał gap, który mógłby być spokojnie dwa razy większy…

resize-of-f.jpg

resize-of-resize-of-re-exposure-of-g.jpg

Misja w Polsce została zakończona sukcesem i po szybkiej konsultacji z team menagerem zdecydowaliśmy że zdążymy jeszcze zobaczyć muzeum w Oświęcimiu, bo każdy z nich bardzo chciał je odwiedzić. Po dotarciu na miejsce chłopaki były w sporym szoku i chyba wcześniej nie do końca wierzyli w to, że takie coś miało miejsce. Później odwiedziliśmy jeszcze Brzezinkę, także do Krakowa wróciliśmy bardzo późnym wieczorem.

resize-of-resize-of-k.jpg

16.07 zapakowałem chłopaków do naszego vana, odstawiłem wszystkich na lotnisko, przybiliśmy piątki i uświadomiłem sobie, że trzy naprawdę wesołe i zajebiste dni dobiegły końca. Powrót do rzeczywistości…ehh


Chłopaki okazali się bardzo zgraną paczką, w której nie ma gwiazdorstwa, z którymi można normalnie pogadać, wypić browar i po prostu zapomnieć o ich statucie pro. Już dawno dawno temu team eS nie był tak zróżnicowany i mocny. Scuba wie co robi, z kim ma współpracować, kogo zaprosić do teamu by stworzyć niepowtarzalną ekipę. Dla mnie czarnym koniem i chyba najlepszym ziomalem wraz z fotografem Anthonym okazał się Silas Baxter Neal. Gość, który całkiem niedawno zarabiał na życie siekając sałatę w restauracji. Wie co to ciężka praca, wytrwałość i determinacja. Na wyjeździe jeździł zawsze najwięcej i najdłużej, nigdy nie wybrzydzał i śmigał po każdym terenie. Nie brakowało mu przy tym dobrego humoru i skromności. Uważajcie na niego, bo ma olbrzymi potencjał…

resize-of-resize-of-h.jpg

Wielkie dzięki dla Łukasza z Częstochowy (i jego cierpliwej dziewczyny:)), za kawał dobrej roboty, jaką zrobili podczas pobytu w Polsce teamu eS…Piątka i 3majcie się!!!

Published in News - Video

Comments are closed.