O temacie najmłodszego pokolenia skejtowego napisać chciałem już jakiś czas temu. Ciągle jednak albo nie miałem czasu, albo jakoś nie do końca byłem pewny czy na temat nazywanego przeze mnie „Pokoleniem XD” , „świerzego narybku” polskiego skateboardingu mam wystarczającą wiedzę. Jednakże ostatnie moje skejtowe wycieczki po różnych częściach Polski, a w szczególności ta ostatnia na Wood Camp, który odwiedziłem z ekipą Techramps i Straight Krukt przekonała mnie, że jednak mogę podjąć się tego wyzwania…
Na wstępnie muszę zaznaczyć, że tekst ten nie ma na celu negowania osób organizujących w naszym kraju imprezy dla najmłodszych skaterów (obecnie trwa taki tour), ani „broń Boże” potępiania,świetnego i ogromnie rozwijającego naszą rodzimą deskorolkę obozu Wood Camp, a raczej analizę tej grupy, którą owym pokoleniem nazywam.
Zeke & Luther, – czyli serialowa deskorolka.
Szczerze przyznam, że nie na początku wydawało mi się, że jest to jakaś kreskówa…Jednak, że gdy zabierałem się do tego tematu, musiałem najpierw skorzystać ze źródeł, oraz pogłębić swoją wiedzę, więc nie pozostało mi nic innego jak odpalenie owego „Zeke”. Jako, że nie oglądam MTV, a telewizor pojawił się u mnie w domu wraz z Mistrzostwami Świata w Piłkę Nożną ( i zapewne zaraz po nich zniknie, – bo jedyna jego funkcja w moim mieszkaniu to ściąganie tony kurzu ze wszystkich jego pomieszczeń) skorzystałem z miejsca gdzie znajdziesz „wszystko”. Po wpisaniu w okno wyszukiwania Youtube bez problemu trafiłem na pilotowy odcinek owego serialu…
Coś mi się wydaje, że jednak większość z was nie oglądała , więc streszczę…
Zeke & Lutehr to tytułowi przyjaciele – skejci, którzy są jak zwykli, klasyczni, amerykańscy nastolatkowie z przedmieść, ich problemy nie różnią się niczym od problemów ich rówieśników z innych seriali. Tyle, że jeżdżą na deskorolce. Znaczy się oczywiście tylko w serialu, bo po montażu widać, że „dublują ich kaskaderzy” hehe…ale wróćmy do fabuły. W odcinku pilotowym nasi dwaj przyjaciele, od stóp do głów opakowani w kaski z irokezami, komplet wszystkich ochraniaczy i innych rzeczy niezbędnych skejtom wybierają się do mekki światowego skateboardnigu, którą wg. tego, kto napisał scenariusz jest dom Tonego Hawka…(?)
Po drodze oczywiście spotykają ich różnego rodzaju mrożące krew w żyłach amerykańskiego nastolatka przygody, w stylu „miała nas zawieźć mama Luthra, ale nie przyjechała i trzeba sobie radzić samemu…”. W domu Tonego Hawka, każdy ma szansę siąść na jego kanapie lub dotknąć jego poduszki, z czego oczywiście korzystają nasi głowni bohaterowie. Pod koniec wizyty „w świątyni” zakupują jeszcze umieszone za szybą niczym „święte relikwie” …używane bokserki Tonego, o które kłócą się do końca odcinka… Co wybrać – przyjaźń czy „majtki Tonego”, z takimi właśnie rozterkami w „pilocie” zmagają się nasi bohaterowie. Na końcu okazuje się jednak, że zostali oszukani i kupili zwykłą podróbę, oczywiście dali się nabrać. Dlaczego? Zapomniałem wam na początku powiedzieć o tym, że są oni po prostu idiotami, a przynajmniej na takich wg. mnie kreują ich twórcy tego serialu.
Punkt drugi – wirtualni skaterzy…
Na chwilkę zostawmy w spokoju, naszych Disney’owych bohaterów, na rzecz wirtualnej rzeczywistości. Na wstępie jasno powiedzmy sobie, że żyjemy w czasach, w których większość z nas kilka godzin dziennie spędza przy kompie. W pracy, szkole, w domu do celów „służbowych”, czy po prostu dla własnej przyjemności i rozrywki. Część ludzi rezygnuje nawet z tradycyjnych form przekazu, takich jak „media papierowe” czy już nawet, ale to jeszcze nadal rzadkość TV, na rzecz potęgi i szybkości internetu.
fot. a wy?, umiecie Rooftop Hero?
Oczywiście nie zabrakło w wirtualnym świecie miejsca dla deskorolki. Po pierwsze powstała cała masa portali informacyjnych, które na bieżąco informują nas o tym, co dzieje się w świecie skateboardingu. Jak już za pewne wiedzą wszyscy czytelnicy skateboard.pl , mimo ogromnych plusów tej sytuacji, pomogło to skutecznie „położyć niektóre wydawnictwa papierowe” na całym świecie. Jednak również, dzięki temu mamy większy dostęp do informacji, nie wspominając o masie naprawdę fajnych editów skejtowych, które powstają specjalnie na potrzeby internautów i sprytnie „zapychając” nam czas w oczekiwaniu na „większe produkcję”.
Niesamowicie rozwinął się też rynek skejtowych gier video. Nie ukrywam, że gdy ostatnimi czasy przydarzyła mi się kontuzja, która na dłuższy czas odsunęła mnie od jazdy na desce, to ciupałem w Skate 2 dość często, i przyznam, że gra jest świetna, realistyczna i naprawdę daje wrażenie jazdy na desce (kciukami hehe) i wciąga, bo nawet, jeśli zrobisz już wszystkie questy to sama jazda po wirtualnym mieście jest bardzo przyjemna.
fot. Tony Hawk już na Iphone, teraz zabierzesz go wszędzie…
Jest wiele plusów całej tej „multimedialnej sytaucji” pamiętać musimy jednak, co powiedział główny bohater kultowej komedii „Miś” – „ rozchodzi się jednak oto, aby te plusy nie przysłoniły wam minusów”.
What the F*&$#% is XD ?
Tematy komercjalizacji deskorolki nie raz były poruszane na naszym portalu, więc nie będziemy ich po raz kolejny analizować. O co jednak chodzi z owym „Pokoleniem XD” i czym tak naprawdę jest?
„Pokolenie XD „ deskorolkę poznało właśnie z owych seriali i gier komputerowych. Gdyby nie MTV i „Tony Hawk Pro Skater” na konsoli, większość z nich nie wiedziałaby o jej istnieniu. Tym właśnie ten „nowy narybek” różni się od „trochę starszych” skaterów. Pamiętacie jak szukaliście czegokolwiek o ukochanych czterech kółkach? Jeśli nawet ominęło was „przegrywanie filmów z kasety na kasetę” to i tak pamiętacie szukanie wybranych tytułów w necie, uczenie się nowych trików, podpatrywanie lepszych, po prostu wspólna jazda, późne powroty z deski, skejt tripy a czasem nawet próby przekonania innych, że to nic dziwnego, że cały wolny czas „tłuczesz się pod blokiem”.
Na pytanie, które zadałem paru dzieciakom, „ co jest ważne i w deskorolce, i co dla mnie się w niej liczy?” najczęstszą odpowiedzią było „mieć sponsora, zostać pro i być sławnym jak Ryan Scheckler”…
Tutaj media kreują ich skateboarding. Obecnie coraz młodsze dzieciaki zaczynają jeździć na desce, a bardzo łatwo jest sterować psychiką 10 latka. Jeżeli Zeke powie, że od jutra jeździmy w Najkach z kołkami a nie w serii SB to tak będzie.
fot. Town Tour
Zdziwiło mnie to, że gdy rozmawiałem z dzieciakami to nie wiedziały o istnieniu żadnych firm skejtowych, znają Nike SB, DC i to, co obecne w TV. Element, Emerica, Independent ? Zapomnijcie. Jamie Thomas – był w drugiej części gry Tony Hawk, a pijemy tylko Mountain Dew bo to daje możliwość jazy jak P Rod. Info Magazyn ? Michał Juraś? Nie za bardzo, ale czasem o desce piszą w „Bravo”. Przebojem było dwóch dzieciaków rozmawiających miedzy sobą: „byłeś na Disney’u w Kato? Byłem ! I jak jeżdżą Ci Zeke i Luther?”.
fot. Wood Camp – nie które dzieciaki myślą, że to też jest skateboarding 🙂
Potem nie ma co się dziwić, że podchodzi do mnie małolat i dziwi się, że nie umiem zrobić takiego triku, że „wyskakuje pan, wyciąga deskę z pod nóg kręci nią na ręce jak pizzą, obraca się do tego cały czas i ląduje”…
Dobrze pamiętam też kilku małolatów na Wood Campie cały czas grających na PS2 (łącznie z tym, że równocześnie jem zupę J ), zawiedzionych brakiem sali z X boxem i zaskoczonych tym, że „trzeba” na desce jeździć . A już rewelacją była odpowiedź na pytanie „może coś pojeździmy, jakiegoś triku się nauczysz?” – „no przecież gram w Tonego to też deskorolka chyba, nie?” .
O tym wszystkim dobrze wiedzą już „krawaciarze” z korporacyjnych gigantów, na coraz szerszym już rynku deskorolkowym całego świata, a oni już wiedzą jak sprać mózgi by nasze pokolenie XD już do końca „swej młodości” przywiącać do butów, napojów, ubrań i innego badziewia.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że jedynie mały odsetek tych dzieciaków zostanie skaterami już na zawsze, co wiąże się z zajawą na samą jazdę na desce,a nie na bycie „na topie”.
fot. Wood Camp – o deskorolkową przyszłość tej trójki nie ma co się obwiać….jest zajawa !!!
Wiadomo, że na Wood Campie jest też spora liczba obozowiczów, która już po pierwszym tygodniu jest poważnie zajarana skateboardingiem, a jeśli byliście w Przysuchej, to dobrze wiecie , że jest z kim i na czym pojeźdźić.
Bardzo dobrze również, że całą akcją promocyjną Disney’a w Polsce zajęła się ekipa Town Tour, a nie zlecono tego komuś kto o desce wie tyle co owe „Pokolenie XD” bo tak jest szansa, że część z nich pozna smak prawdziwej deskorolki, a nie tego „co podadzą na kablu”.
Oczywiście o całej tej sytuacji mógł bym napisać dużo więcej, ale czekam na to co wy macie do powiedzienia na ten temat… Dla najaktywniejszych cenne nagrody – „Zeke & Luther” na DVD i bony do wydania w Tesco na dziale „sporty rolkowe” (hehe)
Pozdrawiam Maciek Heczko
Comments are closed.