Chciałbym dziś poruszyć temat, który na pierwszy rzut oka wydaje się zajebistą inicjatywą i sprzyja rozwojowi deskorolki w Polsce. Chodzi mianowicie o petycje pisane do różnych urzędów i ośrodków w celu budowy skateparków w różnych miejscowościach. Jakby na to nie patrzeć coraz większa ich ilość to spełnienie marzeń sprzed lat, również moich. Teraz patrzę już na to nieco inaczej, ale mniejsza o to. Problem tkwi w tym, że pisane przez skaterów petycje (mowa tu o ich treści), to tak zwane strzelanie sobie samobója i to do pustej bramki. Mało tego, jak się dobrze tym petycjom przyjrzymy, to okazuje się że ich autorzy sami uśmiercają skateboarding, dając argumenty przeciw samym sobie i korzeniom skateboardingu. Wszystko to odbywa się w dobrej wierze, ale wkrótce może obrócić się przeciwko nam… Skąd wogóle wziął się ten temat? Otóż niedawno zabrałem się za pisanie właśnie takiej petycji, której adresatem jest prezydent jednego z miast, a przedmiotem sprawy zadaszenie skateparku (nie budowa). Poza tym, że nie da się jeździć gdy pada śnieg i deszcz, to jest także druga strona medalu, gdyż każdej kolejnej wiosny skatepark nie budzi się jak przyroda do życia, a raczej ma tego życia już dość. Drewno które nie jest już drzewem a jedynie materiałem budowlanym nie znosi takich różnic temperatur i wilgotności, jakie serwuje mu pogoda. Żeby spowolnić ten proces, oraz zrobić dobrze sobie i innym skejcikom w mieście, wpadłem jakiś czas temu na pomysł zadaszenia parku. Teraz przyszedł dobry czas bo wybory samorządowe już wkrótce, także nasi przyszli radni, burmistrzowie, prezydenci etc. będą mogli się wykazać, także i w tej materii. Jako że chyba nigdy nie pisałem od zera takiej petycji, choć wiele razy je podpisywałem, to klasycznie odpaliłem Internet i zgooglowałem sobie hasło "wzory petycji". Ku mojemu zaskoczeniu i zadowoleniu, jako pierwsza w wyszukiwarce ukazała się wzorcowa petycja dotycząca potrzeby budowy skateparku. Wracajac jeszcze do tego podpisywania petycji, to jak pewnie dobrze wiecie, raz po raz pojawiają się takowe w formie elektronicznej. Dzięki portalowi petycje.pl w prosty sposób można ogarnąć ten temat i zbierać podpisy wśród znacznie szerszego grona. Portale skateowe zawsze informują nas, że chłopaki z jakiegoś tam miasta X starają się o budowę skateparku i proszą nas o pomoc w zbieraniu podpisów. Sprawa szlachetna, a rzecz jest na tyle prosta, że bez wachania klikamy w link, podpisujemy się imieniem i nazwiskiem i jest git. My skejciki musimy się wspierać, a skoro to tak niewiele, to tylko pała i największy leń by tego nie zrobili. No i właśnie tutaj dochodzimy do sedna sprawy i tego działania wbrew samym sobie i negowaniu samego skateboardingu. Nie wiem czy ktokolwiek z Was kiedyś czytał te petycje w całości, no bo po co czytać skoro wiadomo, że chodzi o budowę skateparku, czyli w gruncie rzeczy sprawę szczytną. Podobnie jak w tej petycji, którą znalazłem, jak i w wielu innych do których dotarłem i wróciłem pamięcią pojawiają się przynajmniej dwa bezsensowne i jedne z głównych postulatów, które na dłuższą metę wcale nie przyczyniają się do rozwoju skateboardingu, lecz go stopują. Zatem do rzeczy, chodzi konkretnie o te, które zapewniają władze, że powstanie skateparku wyeliminuje niszczenie mienia prywatnego i publicznego przez skaterów, którzy będą jeździć w "bezpiecznym" miejscu dla siebie i przypadkowych przechodniów. Drugi postulat to przedziwdziałanie patologiom alkoholowym, które zagwarantuje powstanie skateparku, gdyż jego użytkownicy (głównie deskorolkowcy) zamiast pić będą jeździć (wtf, kto to wymyślił?). Teraz się zastanówcie chwilkę nad tym i jeżeli jeszcze nie czujecie się oszukani to pozwólcie że Wam to wyjaśnię. Co w dosłownym znaczeniu i takiej codziennej deskorolce to oznacza? Pierwszy z tych postulatów w miejscowości gdzie powstanie skatepark, w zasadzie wyjaśnia temat jazdy po ulicach, która oprócz tego że jest już niepotrzebna, to dodatkowo równa się z niszczeniem cudzego mienia i narażaniu na niebezpieczeństwo siebie i innych. Pomyślicie, no dobra, ale to trzeba było napisać jako taka wypucha, bo urzędnicy na to polecą, taki argument do nich trafi i będzie git, a my i tak będziemy śmigać na streecie. Tyle że w tym momencie sami dajemy policji i straży miejskiej argumenty do tego, że to co robimy jest nielegalne, a sprzeciwianie się popularnemu hasłu: "przecież macie ten skajtpark" nie ma sensu. Jest akcja i reakcja, nic w przyrodzie nie ginie. Skoro podpisaliśmy się pod czymś to obliguje nas to do przestrzegania tego, przynajmniej w świetle prawa. Drugi felerny argument to alkohol, czyli że niby co, skatepark to klinika odwykowa, a deskorolkowcy w większości są zrzeszeni w AA? Przyłapany skejcik na piciu piwka w skateparku, w którego regulaminie jest zakaz spożywania alkoholu, też jest na straconej pozycji bo podpisał się pod petycją, w której wyraźnie było zaznaczone działanie antyalkoholowe, nie mówiąc już o powszechnym zakazie spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Szkoda, bo nic tak nie smakuje po desce jak piwko. Nie wiem jak to jest, że na Zachodzie w takich miejscach jak Praga czy Berlin, w którym niedawno miałem przyjemność spędzić weekend, w miejscach takich jak Mystic i Skatehalle, jest normalnie bar i można sobie kupić piwko i je kulturalnie wypić. Ta sama pani, która wydaje dzieciakom kaski, tobie podaje butelkę piwka (szklaną!) i wszystko jest pięknie. Nie ma żadnych ekscesów, porozbijanych butelek, żygających deskorolkowców itp. Naprawdę zaczęło mnie to zastanawiać jak to jest możliwe? Też bym chciał takie coś w Polsce mieć a nawet zorganizować, ale jak to zrobić, skoro od kilku dobrych lat wszystkim polskim urzędnikom wbija się do głów slogan o przeciwdziałaniu alkoholizacji młodych poprzez budowę skateparków?! Nie mam tu na myśli jakiś libacji alkoholowych, ale jeżeli ktoś jest pełnoletni, ma swój własny rozum i odpowiada za swoje czyny, to czemu niby nie może się napić tego piwka i ugasić pragnienia, skoro wiadomo że CAŁA POLSKA PIJE, tyle że topi się w obłudzie! Podsumowując, te niby pomagające nam w budowie skateparków argumenty, na dłuższą metę nam szkodzą, bo uzbrajają w kontrargumenty nieskore do dyskusji organy ścigania i urzędników oraz zabijają to co w deskorolce najważniejsze, czyli jazdę na ulicy. Rzeczy które identyfikują i konstytuują skateboarding idą się …. Zrelaksować też się nie można bo jak tu wypada pić na odwyku, w miejscu antyalkoholowej oazy. W nagrodę mamy za to miejsce do jazdy pod kloszem, gdzie można do woli trenować i rozwijać swoje pasje, bla, bla, bla. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że nie stoję murem przeciwko pisaniu petycji i budowie skateparków, tylko jedno i drugie powinno się traktować z dystansem i bez odcinania się od korzeni skateboardingu. Petycja powinna pomóc w budowie skateparku, ale nie kłamać i wypaczać sens jazdy na desce. Skatepark powinien być w każdej, nawet najmniejszej miejscowości, ale musimy pamiętać, że jest on tylko substytutem miejsca prawdziwej jazdy na ulicy i nigdy jej nie zastąpi. Uważam, że można znaleźć lepsze argumenty niż te przytoczone powyżej, a jeżeli się nie znajdą (co już zależy od inwencji ich autora), to przynajmniej o tych można nie pisać. Jak słusznie pisze autor porad na stronie skate-park.pl: "Władze są zobowiązane ustawą do promowania sportu i zapewnienia możliwości jego uprawiania. Mówi o tym ustawa z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej", zatem to i tak jest ich obowiązkiem. Podarujmy sobie zatem mydlenie oczu sobie i innym, że uchronimy młodzież od picia na ławkach pod blokiem, oraz że remonty wyrządząnych przez nas szkód lepiej zainwestować w skatepark. Gówno prawda i zawsze będziemy jeździć po ulicy i coś tam będzie się psuło pod tymi trakami, ale i tak ma się to nijak do tego jakie szkody na drogach wyrządzają chociażby samochody, a zwłaszcza tiry. Takie przykłady można mnożyć bez końca. Dodam że sam nie jestem święty i się podpisywałem pod petycjami, których treści nie czytałem, dlatego proszę nie odebrać tego artykułu jako pocisku, tylko dobrze przekminionej rady. txt: WiktorS
Petycje przeciwko skateboardingowi?
Published in Felietony
Comments are closed.