Skip to content →

O komercjalizacji deskorolki słów kilka…

Natchniony ostatnimi, bardzo burzliwymi dyskusjami na temat tego "kto się sprzedał", jakie firmy pragną tylko i wyłącznie zarabiać ciężkie "$$$$$ na deskorolce" a jakie są "mega zajawą". Postanowiłem napisać ten tekst by przede wszystkim a) kolejny raz zaprosić was do dyskusji na te i pokrewne tematy, b) przedstawić wam różne aspekty komercjalizacji skateboardingu, i wreszcie c) wypowiedzieć swoje zdanie na ten bardzo interesujący obecnie temat… Ci z was, którzy dość często śledzą co dzieje się na portalu skateboard.pl wiedzą, że staramy się poruszać tematy z wielu dziedzin, związanych pośrednio bądź bezpośrednio z deskorolką. Piszemy o artystach zajmujących się tworzeniem wizerunku firm, grafik na decki, wzorami na ubrania itp… Piszemy o ludziach mających wkład w rozwój skateboardingu i wreszcie o atrakcyjnych produktach, które dostępne są na rynku deskorolkowym. Całe zamieszanie powstało gdy nasz redakcyjny kolega Kuba postanowił opisać reaktywację Plan B, tych którzy nie wiedzą o co chodziło odsyłam do lektury i polecam przeczytanie komentarzy by można było z czystym sumieniem i zrozumieniem tematu włączyć się do dyskusji… klik Jak pewnie niektórzy z was wiedzą Kuba w dość krytyczny sposób potraktował owe Plan B, mówiąc o różnicach jakie dzielą obecny jej wizerunek od tego pierwszego, z lat kiedy nie było tylu skate shopów, nikt nawet nie myślał o zakupach przez internet, a deskorolki raczej nie znaleźlibyście na półce hipermarketu. I tu nasuwa się następujący wniosek: deskorolka i wszystko co z nią związane bardzo zmieniło się od tamtych lat. Od samych trików, przez ogrom skate produktów i marek, nie wspominając już o wizjach skateboardingu na olimpiadzie o czym też już pisaliśmy…(klik jeśli nie czytałeś) Po ostatnich komentarzach niestety zauważyłem, że wielu z was nie wie o tym, że większość firm należy do jakiegoś większego "skate koncernu", albo prościej mówiąc produkuje różne "rzeczy" pod różnymi nazwami. np. Spitfire-koła, Deski-Raeal, albo całe Black Box czyli Zero, Mystery, Fallen i Slave…Oczywiście wiadomo, że są również i firmy robiące wszystko pod jedną nazwą np. Cream – kółka, decki, łożyska a ostatnio nawet i trucki. Głównie jednak chodzi o sam ogrom tego co zaczęło być "skate biznesem". Czy zastanawialiście się kiedyś czym w ogóle jest komercjalizacja? Według Wikipedii komercjalizacja to: "ogół zmian mających na celu oparcie czegoś na zasadach komercyjnych (handlowych), np. przedsiębiorstwa. Pojęcie to odnosić się może jednak również do innych dziedzin ludzkiej aktywności. Np. komercjalizacja sztuki, gdzie jej dzieła stają się przedmiotem handlu, a sam proces twórczy podporządkowany jest osiągnięciu zysku, co wymaga dostosowania się do potrzeb odbiorcy (który staje się klientem), często kosztem artystycznej niezależności i jakości. Z tego powodu komercjalizacja postrzegana bywa jako zjawisko negatywne…" No i właśnie tą "inną dziedziną ludzkiej aktywności" w naszym wypadku będzie skateboarding. Jak widać w atakujących nas zewsząd mediach, sporty extremalne cieszą się ogromną popularnością. Nasza ukochana deskorolka pojawia się w reklamach wielu produktów, od napojów energetycznych przez inne spożywki, telefony komórkowe, aż po drogie samochody. Wielkie koncerny angażują Pro skaterów do swoich akcji promocyjnych. Coca Cola ma swój Mountain Dew, który stylizuje na "super cool skate napój", nawet Fiat ma swój free style team. Niejednokrotnie gdy czytamy wyniki największych światowych zawodów, obok nazwisk skaterów w wymienianych sponsorach pojawiają się firmy Zenetti, Hyoundai, Red Bull, Mc Donald. Na ulicach większych miast, nie dziwi już ktoś pomykający na desce, a podczas dni promocyjnych Hipermarketów, dość częstą atrakcją mającą przyciągnąć młodzież, jest ogólnodostępny skatepark. Nie wspominając już o całym "przemyśle skate gier konsolowo-komputerowych", w których "prawdziwi pro" łamią wszelkie zasady fizyki. Firmy deskorolkowe stały się popularne wśród ludzi wcześniej nie związanych ze skateboardingiem i wkroczyły nawet do "świata gwiazd", które często ubierają na siebie skate buty, t-shirty i inne gadżety. Wreszcie sami skaterzy stają się "sławnymi osobami", będąc już nawet gwiazdami telewizyjnych programów rozrywkowych. Czy tego chcemy czy nie deskorolka stała się popularnym "sportem", a co za tym idzie stałą się komercyjna. Ale czy ta sytuacja ma tylko negatywny wpływ na deskorolkę? Wydaje mi się, że nie do końca… Dzięki temu, że coraz więcej ludzi jeździ ma desce wzrósł popyt na produkty deskorolkowe, co z kolei spowodowało, że sami producenci poszerzyli swoją kolekcję, a co za tym idzie my sami mamy już naprawdę w czym "przebierać". W zasadzie każdy znajdzie coś dla siebie od ubrań,i butów po decki, koła, trucki i w zasadzie wszystko co niezbędne do skateowania. Oczywiście wśród całej tej masy produktów nie jednokrotnie spotkamy gadżety będące totalnym nie porozumieniem, które można by tu wymieniać tworząc osobny temat…. Dzięki popularyzacji deskorolki, pojawiają się coraz lepsze skate filmy, na których produkcje przeznacza się coraz większe budżety, a skaterzy wraz z kamerzystami i fotografami zwiedzają cały świat by jeździć na coraz lepszych spotach. Wiadomo, że starsi z was na zawsze zapamiętają old schoolowe już filmy, których to kopię do tej pory macie na VhS, choć już dawno w domu nie ma Videło. I to nie tylko z czystego sentymentu, ale i dla niepowtarzalnych trików i klimatu. Jednakże rozwój skate kinematografii daję możliwość zobaczenia naprawdę świetnych trików i miejscówek, w najlepszej jakości, nie wspominając już o łatwym dostępie do nich. Organizowane są wszelkiego rodzaju toury, na których to mamy możliwość na żywo zobaczyć jak jeżdżą Pro skaterzy, jak sami wiecie dotarły one już na nasze podwórko i na rodzimych spotach śmigały już między innymi teamy Osiris, Emerica, DC czy Cream. Oczywiście ciężko by było przy tym zapomnieć o wszelakich "autograph session" i zdjęciami z Pro niczym "z Misiem na Krupówkach", które to pozostawiam waszej ocenie (heh)… Popularyzacja skateboardingu spowodowała też, że skateparki na całym świecie zaczęły "wyrastać jak grzyby po deszczu". W USA ogromne pieniądze przeznacza się na miejsca do jazdy. Od małych parków po wielkie skateparkowe kompleksy i wszelkiego rodzaju plazy. Tą tendencje zobaczyć możemy również w Polsce gdzie w ciągu ostatnich kilku lat powstało naprawdę wiele obiektów i jak wiemy powstają one cały czas, przez co po po prostu mamy więcej miejsc do jazdy. Dodatkowo na całym świecie organizowane są coraz większe zawody, na których to możemy oglądać niesamowite triki i nie mam tu na myśli akcji w stylu przeskakiwania muru chińskiego i innego bicia rekordów, a  skate contesty z świetnymi zawodnikami, niesamowitymi trikami i dobrym klimatem.  Od jakiegoś czasu, można już nawet pojechać na obóz deskorolkowy (w Polsce np. Wood Camp), gdzie w naszym "wakacyjnym ośrodku" znajdziemy świetny skatepark i "deskorolkową kadrę". Powiem wam, że gdybym miał teraz 13 lat to nie zastanawiał bym się o jakie wakacje męczyć moją mamę… Kolejnym aspektem, o którym warto było by tu wspomnieć jest sam status Pro. Wydaje mi się, że marzeniem w większości z was jest nie robienie niczego innego tylko co dzień śmigać na desce w towarzystwie ludzi, z którymi lubicie to robić i jeszcze zarabiać na tym nie małe pieniądze. Broń Boże nie bronię tu skaterów, którzy za gigantyczne pieniądze sprzedają swoją prywatność, i robią z deskorolki "szopkę".  I tu znów spotykam się z granicą, która dla każdego z nas będzie inna. Dla kogoś pokazanie się w reklamie telefonów komórkowych, będzie zwykłym "sprzedaniem się" a dla kogoś innego tylko możliwością pozyskania gotówki na deskorolkowy rozwój i pewną niezależność, bo jak wiemy pieniądze szczęścia nie dają, ale ciężko bez nich egzystować. Niestety jednym z bardzo negatywnych skutków jakie przyniosła nam komercjalizacja skateboardingu jest "odejście od prawdziwych korzeni". Niektórzy zapomnieli już o tym gdzie narodziła się deskorolka, o tym że jest prawdziwą pasją, a nie sposobem na zdobywanie sławy, o tym że nawet prosty trik może sprawiać prawdziwą radość i że nie ważne są rekordy a prawdziwe zadowolenie z samej jazdy. I na tym zakończę temat "komercjalizacji" w deskorolce choć pozostaje jeszcze wiele wątków, o których można by pisać w zasadzie bez końca ( tu liczę na waszą pomoc w komentarzach). Jednakże pozostaje jeszcze jedno bardzo ważne pytanie – Jak odnaleźć się w tym wszystkim i nie dać się zwariować? Zwyczajnie. Kupować to co nam się podoba, jeździć tam gdzie nam się podoba, nie patrzeć i nie sugerować się trendami. Nikt nie zmusza was do oglądania Reality Show ze skaterami w roli głównej, nikt nie każe oglądać wam Extreme Games, ani ubierać na siebie wszelakich "skate gadżetów". Każdy z nas tak naprawdę ma jakiś wybór, i tu bardzo pasuje mi hasło jednej z naszych rodzimych firm "twój skateboarding mówi za Ciebie". Mam nadzieje, że choć niektóre zagadnienia, o których tu napisałem was zainteresowały, może i nawet część z was zgodzi się z moim zdaniem na ich temat. W każdym bądź razie zapraszam do dyskusji i tych "za" i tych "przeciw". txt. Maciek Heczko (maciek@skateboard.pl) fot. google

Published in Felietony

Comments are closed.