Skip to content →

Girls on tour !

Chaos, bałagan, staniki, majtki, kilka deskorolek, kamera, aparat, agregat, tona ciuchów. Tak w skrócie wyglądał kamper, który obwoził polskie dziewczyny, po różnych zakątkach polski a w tym roku nawet i czeskiej Pradze. Cel był jasny, dobrze się bawić, jeździć na deskach, pokazać że MOŻNA. Mamy w planach już kolejny wyjazd, dziś jednak opowiemy o minionych tourach, które na pewno są historycznym wydarzeniem dla Polskiej deskorolki.

 

Martyna Taras: Opowiedz nam jak poruszałyście się będąc na tourze jak wyglądało wasze życie przez te kilka dni?

Podczas touru poruszałyśmy się przede wszystkim naszym słynnym juz kamperem, oraz oczywiście na deskorolkach  Samochód, mimo wielkiego napisu na drzwiach " King of the road", raczej królem nie był, za to rozpaczliwie wołał o pomoc techniczną. Ratowaliśmy go jak się da. Latarka na korbkę zamiast tylnego światła, taśma klejąca w miejsce uszczelek, wajcha zmiany biegów przełożona z zupełnie innego auta – to wszystko nie przeszkadzało nam w przejechaniu tym wozem całej Polski i nie tylko. Nasz dzień wyglądał czasami jak wyrwany z życia cygańskiego taboru, nie jeden raz czułyśmy się jak gypsy (toteż to określenie na wszystko bardzo się przyjęło). Spaliśmy zazwyczaj w samochodzie, w niezłym ścisku. Rano, gdy w dach przyświeciło słońce, ciężko było oddychać. Wtedy pomagała kąpiel w jeziorku albo morzu, lub tez u życzliwych ludzi (których na naszej drodze spotkałyśmy wielu). Wymyśliłyśmy także kilka ciekawych rozwiązań w naszym samochodzie , m.in. sznurki służące za wieszak na mokre rzeczy (umożliwiające stanikom powiewanie przy głowie kierowcy) czy mała galeria graficzno- rysunkowa na ścianach. To wszystko sprawiało, ze to auto było dla nas niczym dom. Niestety, nie było w nim nic co umożliwiałoby przyrządzanie jedzenia, wiec zazwyczaj stawałyśmy w Biedronce i na stacjach benzynowych. No i oczywiście w MC Donald's, bo Internet jest za darmo. Podsumowując, pomimo cygańskich warunków, a właściwie dzięki nim, to był tak niesamowity tour, to właśnie to dawało nam zajawkę!

 

 

Aleksandra Mazurkiewicz: Opowiedz nam kilka najbardziej zwariowanych historii Girls on tour 1?

Jedna z najbardziej hardcorowych historii jakie przeżyłyśmy na pierwszym tourze było chowanie się przed policją. W ekstremalnych warunkach w aucie z przeciekającym dachem. Problem w tym ze nasze autko było zarejestrowane na 4 osoby, a było nas 7. Wracaliśmy z kortów w Warszawie, gdzie nagraliśmy kilka nagrywek i zjedliśmy rodzinna kolację. Jechaliśmy autem było to juz po północy i nagle policja zatrzymała nas na sygnale. Wszyscy w panice, bo my 3 (ja ,Wera i Karolina) nie powinniśmy być w aucie, bo było o 3 osoby za dużo. Ale nie było czasu na zbędne myślenie musiałyśmy szybko działać. Złapałyśmy wszystkie ciuchy, śpiwory cokolwiek co miałyśmy pod ręką i przykryłyśmy się tym i udawałyśmy ,że nas tam nie ma. Dla mnie to katorga, ponieważ nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu przez 5 sekund. Policja zatrzymała auto pytano Martynę i Elizę o dowód, dlaczego Gregor trzyma kamerę, co to za przedsięwzięcie. Brzmiało to jakby podejrzewali Dominika, Elizę, Gregora i Martynę o kręcenie pornola. Nie mogłam się nawet śmiać ani oddychać w tym momencie. Serce mi biło jak oszalałe bo bałam się, że nas nakryją. Trwało to około 15 minut pozwolili nam odjechać, a my mogłyśmy wyjść z ukrycia. Haha zawsze da się znaleźć jakieś wyjście z trudnej sytuacji. Polska policja została przechytrzona przez kilka sprytnych dziewczyn.

Następnym miejscem było morze- Gdańsk, które sprawiło, że zapomniałam o wszystkim. Przybyliśmy wieczorem, gdzie w skateparku w stoczni miała się odbyć premiera filmu: „In serach of the Miracolous”, który obejrzałam pokrótce, bo byłam zbyt bardzo oczarowana samym skaterparkiem. Po długiej podróży i pełnym emocji dniu mieliśmy misję udać się do monopolowego by wydać ostatnie pieniądze na żołądkowa gorzką był to wieczór, wiec tak czy siak nie dało się jeździć. Zrobiliśmy sobie piknik na plaży, godzina była bardzo późna a atmosfera bardzo wesoła. Wraz z Gregorem wymyśliłam, że przejdziemy się na molo, a reszta drużyny wróciła do kampera gubiąc po drodze Werkę. Jak później się okazało Werka spędziła noc z koleżanką poznaną w lesie, która pod koniec ich znajomości okazała się lesbijką. Kiedy rano ekipa z kampera obudziła się nie zastała w samochodzie ani Werki ani Gregora ani Mnie. Ja utknęłam z Gregorem na molu, bo odurzył nas lekko alkohol. Kiedy Gregor przebudził się miał pod swoją głową tafle wody, a ja trzymałam go pół nocy żeby nie wpadł do morza. Dołączyliśmy do reszty, ale nadal nie było Werki. Po 3 godzinnych poszukiwań wyłoniła się z krzaków niczym Robinson Crusoe i od razu położyła się spać. Wszystko zakończyło się happyendem i ruszyliśmy dalej w drogę. Mogłam bym jeszcze opisać wiele przygód, bo każdy dzień wiązał się z szalonymi akcjami. Wróciłam do mojego domu prawie spóźniona na samolot ale z uśmiechem na twarzy. Na pewno nigdy nie zapomnę tego wyjazdu i na zawsze pozostanie w moim sercu.

 

 

Jak wygląda damska deskorolka w twoich okolicach czy są organizowane takie toury?

Damska deskorolka w okolicach mojego miasta nie jest tak bardzo zorganizowana dlatego, że jest dominowana przez mężczyzn. Za to w Londynie znajduje się bardzo dobrze prosperująca firma prowadzona przez Jenne Sleby. Jenna kiedyś mieszkała w Newport, gdzie poszła na studia i tam jeździła ze swoja koleżanka. Newport to małe miasteczko położone godzinę od mojego miasta Cardiff, posiadało kiedyś bardzo dobry i wielki indoor skatepark ale niestety spłonął. Jenna ze swoja firma Rouge skateboarding organizuje toury po całym UK, co roku organizuje zawody Girls Skate Jam UK w St Albans w, których dziewczyny z całej UK i nie tylko mogą wziąć udział. Również organizowane są jakby mistrzostwa deskorolki z całej UK dla dziewczyn, które podzielone są na 4 części w 4 rożnych miejscowościach. Dziewczyny organizują spotkanie, co miesiąc, gdzie spotykają się w innych miejscowościach aby wspólnie pojeździć na desce, nagrać triki i przy okazji organizują konkurs pieczenia ciast. Gdyby nie Jenna to damska deskorolka w UK nie była by na tak wysokim poziomie. To ona zawsze wszystko organizuje, szuka sponsorów i co roku jej się to udaje.

 

Weronika Twardowska: Girls on tour 1 VS Girls on tour 2 ?



Jak dla mnie to Girls on tour 1 był lepszy, być może przez to, że miałam większą zajawkę. W tym roku trochę nie szła mi moja kariera deskorolkowa, co tez przełożyło się na mój udział i triki w Girls on Tour 2. Co nie znaczy też, że było źle, oczywiście było zajebiście! Nowe miejsca, triki a przede wszystkim wypad za granice. Trochę brakowało tego właśnie przemieszczania się z miasta do miasta jak to było na "jedynce". Mimo tego były też i lepsze strony, min: większy support/sponsoring. Dostaliśmy ubranka i buty. Mam nadzieję, że za rok uda się nam wyjechać jeszcze dalej i nie mieć tak feralnych przygód jak wybicie szyby w centrum Pragi ( a mówią że Polacy to wandale) i dojechać na miejsce szczęśliwie. Tak więc, ciężko jest jednoznacznie określić bardzo dużą przewagę między tripem 1 a 2, Bo o to w końcu nie chodzi, ważne aby co roku trip się organizował, wjeżdżały coraz lepsze triki, a w dziewczynach tkwiła coraz większa zajawa!

Girls on tour !




 

 

Gabriela Struzik: Co najbardziej utkwiło ci w głowie będą na Girls On Tour 2?



Girls on tour uważam za niezapomnianą przygodę, którą będziemy jeszcze wspominać przez wiele lat. Podczas wyjazdu miało miejsce wiele spontanicznych sytuacji. Na pewno jedną z nich była próba wtargnięcia do naszego gypsy campera. Po powrocie z kilkugodzinnej jazdy, zmęczeni, ale zadowoleni z fajnych nagrywek i mile spędzonego czasu, podążaliśmy do auta by w końcu odpocząć i wspólnie zrelaksować się przy tanim czeskim alkoholu. Nagle zauważyliśmy, że koło naszej fury coś nie gra. Potłuczone szkło z wybitej szyby od strony kierowcy i ukradziony plecak. Na szczęście jedyne co w nim było, to narzędzia do deski, które potem okazały się-niezbędne. Z tą sytuacją jak i z każdą inną daliśmy sobie radę. Kawałek wielkiego białego papieru, a na nim mistrzowskie napisy Weroniki, spowodowały, że już raczej nikt nie próbował się zbliżyć do samochodu, chyba, że pooglądać wpisy (; Wymieniać bym mogła wiele zdarzeń ; jedne przyjemne, inne bardziej lub mniej, niektóre zostaną tylko dla nas… W wyjeździe wspaniałe jest to, że pomimo tego, iż wcześniej się nie znałyśmy za dobrze, w każdej złej chwili mogłyśmy na siebie liczyć, a radość wszystkich po udanym tricku i motywacja by go skleić- bezcenna! Jazda z dziewczynami, to zupełnie inna bajka można powiedzieć. Przede wszystkim większa zajawa i możliwości. Miło usiąść z zajebistymi ludźmi, pośmiać się i po całodziennej walce z kawałkiem deski oglądać zapierające dech w piersi widoki ze Stalina.



 

 

 

Karolina Gorlewska: Czym był dla ciebie Girls on Tour?



W 2005 roku, kiedy to zafascynowana deską ukradzioną od brata stawiałam swoje pierwsze kroki, a raczej robiłam swoje pierwsze triki, napisałam krótki artykuł na portalu deskorolkowym. Był on skierowany do dziewczyn, które zaczynały swoją przygodę z deską (a było ich wtedy niewiele) i już tam narodziła się myśl aby kiedyś zorganizować jakiś wyjazd, zawody itp. A więc szczerze mogę przyznać, że GIRLS ON TOUR to spełnienie mojego marzenia, na które czekałam od 2005 roku. Wyjazd był czymś na prawdę niezapomnianym. Myślę, że jest to dobry przykład dla innych dziewczyn (i nie tylko) aby walczyły o swoje marzenia. Mam nadzieję, że pójdą w nasze ślady i takich tourów będzie coraz więcej, tak jak dziewczyn jeżdżących na deskorolce. Wspólna jazda z dziewczynami, motywowanie się na wzajem i miło spędzone chwile, to coś czego na co dzień nie mam. I choć ostatnio mało jeżdżę bo szkoła i praca pochłaniają dużo czasu i energii, to z niecierpliwością czekam na następny Tour! 



 

 

Michał Mrożek: 1. Jak żyło Ci się z dziewczynami przez te 7 dni?



Pierwszy raz byłem na takim wypadzie i nie wiedziałem czego się spodziewać. Z całej paczki dziewczyn znałem już wcześniej Elize Halama i wiedziałem jakie z niej ziółko. Resztę skaterek poznałem w dniu wyjazdu, przywitały mnie rano szampanem na parkingu, wiec po tym geście wiedziałem, że te 7 dni z nimi przeżyje. Dla mnie z dziewczynami skaterkami żyło się jak z typowymi skaterami: jedzenie, deska, chill, spanie, z największym nastawieniem na deskę. W tym wszystkim można powiedzieć, że przypominają chłopaków, była jednak rzecz która mnie zdziwiła. Dziewczyny rano przy wyjściu na deskę, zupełnie nie pamiętają o swoich deskorolkach. To my, mężczyźni, musieliśmy pamiętać o łożyskach, kluczach, wosku i o całym ekwipunku a czasami nawet o ich skateboardach. Dla dziewczyn ważniejsze były włosy,(w tym oczywiście nie odbiegają od dziewczyn nie skaterek), prostowanie bądź kręcenie włosów zabiera im standardową , zbyt dużą ilość czasu. Poza tym dziewczyny dają na ring i nie wymiękają, cieszy mnie, że deska dla nich jest najważniejsza i bardzo dobrze mi się z nimi współpracowało.



 

 

Kilka słów ode mnie: Chciałabym na koniec tego „artykułu” podziękować wszystkim dziewczynom biorącym udział w tripie. Gdyby nie Wy nie było by tego touru i wspaniałych wspomnień. Chłopakom kamerzystom: Gregorowi i Zimnemu, bo to Wy uwieczniliście to wszystko na kamerze, stworzyliście zejebiste relacje i wytrzymaliście tyle czasu z babami haha :). Dominikowi Długozimie, który wiernie przez oba wyjazdy był naszym kierowcą, mechanikiem, wspaniałym człowiekiem, który w codziennych sprawach bardzo nam pomagał. Kubie Golańskiemu za wsparcie duchowe i pomoc w znalezieniu spotów w Pradze (Kuba byłeś niezastąpionym nawigatorem i o 100% lepszym od Krzysztofa haha). Kubie Perzynie za pochytanie ”tego i tamtego” i oprowadzeniu po Warszawskich spotach. Krzysiowi za plakat, Wojtkowi i Maćkowi za pożyczenie sprzętu. Firmą: Intruz, DC, Kryptom Bandama, Blink Skateshop za wsparcie finansowe jak i odzieżowe. Oraz wszystkim tym którzy pomagali nam i wspierali nas w Girls on tour!

 

Dziękuje ze szczerego serca i zapewniam was, że gdyby nie WY WSZYSCY nie było by czegoś tak wspaniałego jak Girls on tour! Dodam jeszcze, że nie odpuszczę sobie i nawet kiedy będę starą babcia będę organizowała takie tripy!;)

TXT.Eliza Halama

w ramach sentymentu:

GILRS ON TOUR

GIRLS ON TOUR 2

Published in Felietony

Comments are closed.