Skip to content →

Dwa światy Woodcampu – Z pamiętnika obozowicza

Tak się składa, że obóz Woodcamp, który w czasie wakacji ściąga na swoje turnusy setki młodych skejcików, to także bardzo wdzięczny temat do różnego typu rozważań i przemyśleń dotyczących tego miejsca i ludzi. Po artykule Maćka Heczko dotyczącym “Pokolenia XD”, który odbił się w komentarzach sporym echem, przyszedł czas na zupełnie inny temat, równie ciekawy i nazwijmy to “życiowy”.

Tym razem w cyklu “Redaguj z nami” Mateusz “Avens” Frączek z Jasła opisuje różnice wyjazdu na ten obóz deskorolkowy z perspektywy uczestnika i wychowawcy. Tak się składa, że Mateusz pomimo młodego wieku zna te dwa światy z własnego doświadczenia i ma na ich temat nieco do powiedzenia. Jak wiadomo bycie obozowiczem to raczej same przyjemności, a z pracą wychowawcy łączą się już pewne obowiązki i duża odpowiedzialność. Jak się dobrze bawić i mile spędzić czas mając na głowie setkę dzieciaków, kiedy to z niektórymi z nich jeszcze rok temu mieszkało się w jednym domku, a teraz trzeba ich pilnować by rano punktualnie stawili się na apel? To jest dobre pytanie:)hehe. Zobaczcie co na ten i inne tematy w charakterze pamiętnikowych wspominek o swoich woodcampowych wyjazdach ma do powiedzenia Mateusz Frączek…

Jako dwukrotny uczestnik i tegoroczny wychowawca obozu Woodcamp chciałem Wam pokazać różnice pomiędzy tymi dwoma światami. Jadąc na obóz pierwszy raz w 2008 roku zobaczyłem Woodcamp, jako prężnie rozwijający się obóz: nowe przeszkody, których nigdzie indziej nie było, np. nowa oświetlona plaza, sporo lajtowych ludzi pełnych zajawki, po prostu wymarzone wakacje. Pamiętam, że moim wychowawcą był Krzysiek Skóra z Katowic (serdecznie go pozdrawiam), który potrafi pokazać młodszym czym jest naprawdę deskorolka (mi osobiście wskazał pewny tor w życiu którym w jakimś stopniu dąże i spełniam swoje małe deskowe marzenia). Woodplaza w Przysusze w tamtym czasie była jeszcze dość słabo znana, co z czasem się zmieniło na lepsze, bo w tym momencie przyjeżdża tam wielu skater’ów pojeździć nawet pomiędzy turnusami. Reguły i zasady na Woodcampie pozostały takie same od wtedy kiedy pamiętam: trzeba przestrzegać regulaminu i wszystko będzie ok, bez przypału i nieprzyjemności w postaci wylotu np. za dopalacze. Dużą rolę w tym jak obóz funkcjonuje i jaki ma klimat mają sami wychowawcy i trenerzy.

Jako uczestnik obozu w 2009 taki już jakby “starszy woodcampowy” hehe, przyjechałem na obóz żeby wspólnie z ziomeczkami mile spędzić czas jeżdżąc na desce i czilując nad jeziorkiem w upalne dni. W tym właśnie roku pamiętam, że został wybudowany bowl i były też organizowane oldschoolowe zawody w kalifornijskich klimatach. Ten Woodcamp także dobrze wspominam, bo był on jakby przełomowy dla mnie. Właśnie na tym obozie zostałem jakby “sprawdzany”- patrząc na moje zachowanie itp. czy nadaje się na kogoś kto mógłby tutaj pracować, i po pewnym czasie okazało się, że wypadłem na tyle dobrze, że w tym roku pojechałem na obóz już jako wychowawca. Z obozowicza, który przez cały dzień jeździł, chillował i niczym się nie przejmował, ewoluowałem w osobę która musi tu wszystkiego przypilnować, ogarnąć w jedną całość, a przywileje zastąpiły obowiązki.

Niektórym wydaje się, że bycie wychowawcą to banalna sprawa. To jest tak, że oczywiście jest fajnie (poznawanie praktycznie wszystkich woodcampowiczów i wiadomo klimatyczna praca na wakacje) ale czasem zdarzają się sytuacje nad którymi ciężko zapanować, a trzeba to wszystko zrobić na tyle umiejętnie, żeby obozowicz był na maxa zadowolony ze spędzonego na Woodcampie czasu, a rodzic w razie kłopotów nie wnosił do sądu pozwu, bo coś się stało jego dziecku i ‘TO BYLA TWOJA WINA SYNU, TRZEBA BYŁO ICH PILNOWAĆ!’

W tym roku byłem na 2 i 3 turnusie, i cały miesiąc na Woodcampie sprawił, że zacząłem rozumieć co to znaczy być wychowawcą. Nie jest to tylko jazda na desce i ciągła zabawa, bo są to już jakieś obowiązki leżące na Tobie i zawsze musisz pamiętać, że to Ty pełnisz funkcje tak jakby ‘rodzica’ na obozie. Może to brzmi zbyt oficjalnie, ale tak właśnie to wygląda. Niby jasne, bo za to dostajesz kasę i to Twój wolny wybór, ale niektórzy z uczestników źle to postrzegają bo myślą, że skoro jeździsz na desce, jesteś ziomeczkiem, a tutaj każesz im spać o godzinie 22, wstawać rano i do tego przestrzegać regulaminu itd. to poprzewracało Ci się w głowie, jest z Tobą coś nie tak, i skoro nie jesteś z nami to jesteś przeciwko nam i temat się zamyka. No niestety trzeba pamiętać, że to taki sam obóz jak każdy inny, tylko ze skejtowym super klimatem, ale to nie znaczy że można wszystko robić, bo jesteśmy skaterami. Niemniej jednak sam Woodcamp jest super przygodą i polecam go wszystkim. Niezależnie od tego czy jesteś uczestnikiem, wychowawcą czy trenerem, to przebywasz w miejscu, które tętni deskorolką i masz cały czas full zajawki.

Text: Mateusz Frączek

Foto: www.blaze.ownlog.com

www.woodcamp.pl/blog

Published in News - Video

Comments are closed.