Ostatnio w necie pojawia się coraz więcej stron internetowych, na których umieszczane są petycje do władz, mające na celu przekonanie ich o konieczności zbudowania skateparku i ogólnie zwrócenie uwagi na problem istnienia skateboardingu w danej miejscowości. Oprócz oddania głosu na "tak" lub na "nie", każda z osób ma możliwość skomentowania własnego wyboru. I tak pojawia się wiele pozytywnych opinii, w których to mowa jest o wielkim zapotrzebowaniu na tego typu inwestycje, w celu zapewnienia młodzieży miejsca, w którym mogłaby aktywnie spędzać czas, nie trwoniąc go na przykład popijając ?zimne leszki? pod klatką? Niestety wśród tych dobrych, pojawiają się również i negatywne opinie, mówiące o młodzieży, która miejskie skateparki, ale też typowo uliczne spoty, traktuje jako miejsca schadzek, alkoholowych libacji i odurzania się wszystkim, co wpadnie im w ręce, a deskorolki służą im do siedzenia, a nie samej jazdy. W tym miejscu większość z was pewnie oburzy się wyklinając wszystkie moherowe berety i ?miłe? panie z warzywniaka, mówiąc o tym jak to nie mają racji i w jakim ciemnogrodzie żyją, że to nie deskarze tylko jakiś ?element?, że nie wolno ich z nami mylić. Ale czy przypadkiem nie ma w ich wypowiedziach chodź ?ziarnka prawdy?? Tak się składa, że podróżując po Polsce, odwiedzając deskorolkowe miejscówki, skateparki, poznając nowe osoby, niestety czasem nie dziwię się, że część naszego społeczeństwa może postrzegać nas właśnie w ten sposób.Wielokrotnie na swej drodze spotykałem ludzi, którzy nazywając siebie ?skejtami? po prostu całymi dniami przesiadywali na miejscówce i wypijali więcej browarów niż sam serialowy Al Bundy, czternastolatków, którzy każdy nieudany trik kończyli głośnym *($!^!*+^&# , nie wspominając o ?skejcikach? plujących pod murek, na którym jeszcze tego samego dnia jeżdźili?. Przyjrzyjcie się czasem jak po całodniowej jeździe wygląda teren dookoła skateparku czy miejscówki, które to dosłownie zasypane są butelkami po różnych napojach. Nie wiem czy część skateboarderów po prostu nie zdaje sobie sprawy, że jutro wrócą w to miejsce i będą jeździć w tym ?syfie? (bo nie liczyłbym na to że ktoś specjalnie dla nich je posprząta). Nie będę wspominał już o ludziach, którzy myślą że są i nazywają siebie writerami bądź też graficiarzami zostawiając na każdym kroku tagi (z całym szacunkiem dla sztuki graffiti), które przypominają raczej gryzmoły sześciolatka niż sztukę, nie wspominając już o tekstach w stylu ?kocham jolkę?. Warto wspomnieć tu o tym, że właśnie dzięki zachowaniu niektórych osób, krakowscy deskorolkowcy stracili naprawdę dobrą i lubianą miejscówkę, jaką jest Teatr Słowackiego, bardziej znaną jako ?Słowak?, gdzie jakiś miesiąc temu pojawiła się pierwsza w tym mieście tablica zakazująca jazdy na deskorolce. Niedawno podobna akcja miała miejsce w skateparku Kamuflage w Warszawie, który dzięki zachowaniu jakichś ?półinteligentów? prawie został zamknięty. Tekst ten nie ma za zadnie ?nawrócić zdemoralizowanych?, nie jest też żadnym pouczeniem. Mam nadzieję, że może choć część czytających ten artykuł zrozumie o co w nim chodzi. Pamiętajcie ?jak was widzą tak was piszą?, po prostu wychodząc na deskę wiedzcie, że otaczają was też inni ludzie…Może wystarczy, choć czasem pamiętać o podstawowych zasadach kultury, bo to nie wymaga żadnego wysiłku Wydaje mi się, że może wtedy przestaniemy być mylnie utożsamiani z blokersami, bądź po prostu chuliganami niszczącymi wszystko, co napotkają na swojej drodze. Pomyślcie o tym szczególnie 21 czerwca, kiedy to w wielu miejscowościach naszego kraju, wspólnymi spotkaniami uczcimy Światowy Dzień Deskorolki, mający między innymi na celu pokazanie że nie wolno nas traktować marginalnie, że mamy swoje prawa. Skoro tak ma być to pamiętajmy też, że w ten dzień w szczególny sposób powinniśmy pokazać społeczeństwu, że umiemy się zachować i że sami siebie na tą alienację nie spisujemy. Zadbajmy o tę dobrą wizytówkę, może nam to wyjść tylko na dobre? red.Maciek Heczko (maciek@skateboard.pl)