Skip to content →

Chris Bourke – tatuaże i deskorolka

Jako że od dosyć dawna na naszym portalu nie gościły sylwetki artystów związanych ze skateboardingiem, to najwyższy czas to zmienić. Dziś chciałbym Was zainteresować pracami Chrisa Bourke’a z Worcester w Wielkiej Brytanii. Jak sam tytuł wskazuje, to jego zajawki artystyczne są mocno podkręcone sztuką tatuażu. Chris to także pierwsza przedstawiana tutaj postać, która specjalizuje się w ciekawej technice tworzenia – linorycie, o którym na pewno powiemy coś więcej. W związku z tym, że wiosna powoli zaczyna nam się zamieniać w lato (t-shirty i te sprawy) to pewnie wielu z Was na widok dziar samemu ma ochotę coś sobie "wrzucić". Jeżeli to ma być pierwszy tatuaż, to odsyłam do artykułu Heńka, który z pewnością pomoże Wam przebrnąć bez przeszkód przez ten pierwszy etap inicjacji. Piszę jednak o tym dlatego, że jeżeli zastanawiacie się nad wzorem i lubicie oldskoole, to z pewnością to co ma do zaoferowania nasz dzisiejszy bohater przypadnie Wam do gustu i znajdziecie wiele fajnych inspiracji. Chris Bourke to przede wszystkim deskorolkowiec, który w temat wkręcił się już 25 lat temu. W ubiegłym roku, po 11 latach działalności zamknął swój niezależny skateshop Spine i skupił się na pracy twórczej. Jeszcze zanim otworzył sklep, to przez jakiś czas pracował jako tatuator, co niewątpliwie miało ogromny wpływ na jego styl i charakter. Tak jak wspomniałem we wstępie, Chris specjalizuje się w technice zwanej linorytem. Wcześniej sporo malował i jak sam twierdzi zamierza to tego wrócić, ale narazie w jego pracach dominuje linoryt. Przyznam, że na lekcjach plastyki "coś o tym było", ale jako że nie jestem specjalistą w te klocki, to musiałem odświeżyć sobie pamięć. Moi drodzy, w największym skrócie linoryt, to sztuka dłubania w linoleum, haha. Pewnie jakiś profesor ASP to by mnie za okno wyrzucił za takie spłycenie tematu, ale tak właśnie to wygląda. Mamy linoleum, nożyki, dłutka, papier, tusz drukarski, prasę i jedziemy z koksem. To co wydłubane zostaje na papierze jako białe, a to co wypukłe dzięki tuszowi ma kolor czarny. Oczywiście są mixy technik, różne patenty itp., ale z grubsza tak właśnie to wygląda. Jednym słowem masa mozolnej pracy. Plusem jest to, że w przeciwieństwie do zwykłego rysunku np. ołówkiem, to dzięki uzyskaniu matrycy możemy jeden obraz wielokrotnie powielać. Poza szeroko rozumianą sztuką tatuażu, Chris szuka inspiracji w symbolach religijnych różnych wyznań i kultur, podróżach min. po Dalekim Wschodzie, no i oczywiście w samym skatebordingu. Co do tematów, to mamy zarówno przedstawioną nadzieję, jak i to co nas wszystkich nieuchronnie czeka. Często jest tak, że znaczenie jest ukryte w symbolu, lub przedstawiony przekaz słowny jest przez niego wzmocniony. Prosty styl kreski (a raczej dłuta), z jasnym tematem i czarno białą techniką nie pozostawiają wątpliwości co do istnienia półśrodków. Chris jest członkiem czegoś w rodzaju grupy artystycznej o nazwie Outcrowd Collective, która wspólnie organizuje wystawy, tworzy i razem spędza czas. To taki kolektyw jak swój starszy i bardziej znany brat The Art Dump, na którego czele stoi Andy Jenkins. Jeżeli chodzi o sztukę użytkową Chrisa, to jego prace oczywiście znalazły się na wielu deskach, t-shirtach i innych gadzetach takich marek jak A Third Foot Skateboards, Consolidated Skateboards czy Death Skateboards oraz magazynach takich jak Kingpin. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o jego twórczości to zapraszam na następujące strony: http://outcrowdcollective.blogspot.com/ http://chrisbourkeart.com http://www.facebook.com/chrisbourkeart

Published in Felietony

Comments are closed.